„Fundacja Aktywności Zawodowej w Gdańsku… ciekawe, o co z tym wszystkim chodzi.” – to była moja pierwsza myśl, czytając post, który wyświetlił mi się w pewne kwietniowe popołudnie podczas mniej lub bardziej umyślnego scrollowania konta uczelni, którą miałam lada chwila ukończyć.
Moje pierwsze doświadczenia zawodowe były dość ograniczone, biorąc pod uwagę dzienny tryb studiowania, miałam wiele mniejszych bądź większych obaw i wątpliwości co do przyszłej drogi zawodowej. Po dłuższej lekturze na stronie fundacji i upewnieniu się, że ogłoszenie jest prawdziwe zadecydowałam, że spróbuję.
„Co mi szkodzi się zgłosić, nawet nie wiem, czy zostanę przyjęta.”– Gdzieś z tyłu głowy zaczynałam sobie wyobrażać wszystkie możliwości, ale i kwestie, które mogą pójść nie takim torem, jakbym chciała.
„Ciekawe, kogo tam spotkam i czy będzie tak chłodno, jak podczas niektórych rozmów rekrutacyjnych. Nie wiem, czy to udźwignę…” – Biorąc pod uwagę intensywne pisanie pracy dyplomowej i bieżące zaliczenia, myśl o dołożeniu sobie kolejnego źródła stresu nie była zachęcająca.
„Nie masz za bardzo alternatywy, zresztą może wyjść z tego coś dobrego. Przynajmniej spróbuj.” Więc spróbowałam. 🙂
Skontaktowałam się z fundacją, gdzie po krótkiej konwersacji zostałam umówiona na spotkanie rekrutacyjne. Lody szybko zaczęły topnieć – profesjonalizm i otwartość zespołu FAZ pozwoliły mi się otworzyć i zacząć mówić o kwestiach, które niekoniecznie chciałam wcześniej poruszać.
Jako osoby z niepełnosprawnościami często ukrywamy swoje słabości, chcąc dopasować się do reszty otoczenia – być jak najbardziej niezauważalni, biorąc pod uwagę różnorodne trudności, z którymi przychodzi nam się mierzyć w codziennej rutynie. Podczas rozmowy mogłam to z siebie wyrzucić, wskazać obszary, które są dla mnie ważne i niezbędne dla komfortowego funkcjonowania w środowisku zawodowym, co spotkało się… z pełną akceptacją i zrozumieniem. Pojawiły się propozycje i alternatywy. Po bolesnych doświadczeniach z pracodawcami, którzy nie byli nastawieni na współpracę
z osobami z niepełnosprawnościami, było to nie lada szokiem. Okazało się, że mogę funkcjonować bez usilnego ukrywania ograniczeń, których nie jestem w stanie zmienić i wykorzystać atuty, które zawsze chciałam rozwijać. „Brzmi świetnie… chcę się postarać i wykorzystać tę szansę. Dobra, wchodzę w to.” – pomyślałam.
Później poszło już szybko – mentoring, doradztwo zawodowe i komunikacyjne, pośrednictwo, spotkania z psychologiem… Z perspektywy czasu zauważam, jak dużo było tych wszystkich działań i jak bardzo były one zróżnicowane w swoim rdzeniu, odpowiadając na wszystkie potrzeby i obszary niezbędne do określenia ostatecznego celu oraz środków potrzebnych do jego osiągnięcia.
Wszystkie te aktywności wiązały się z wieloma wyzwaniami dotyczącymi organizacji czasu własnego oraz szybkim progresem umiejętności interpersonalnych i intra personalnych. Zaczęłam śmielej się wyrażać, trafniej formułować wnioski i rozumieć w które obszary zawodowe chcę celować i dlaczego. Fundacja nie prowadziła mnie za rękę – miałam pełną sprawczość i wsparcie w całym procesie, ale ostateczna decyzja należała zawsze do mnie. Uważam to za bardzo wartościowe i niezbędne do sukcesu stanowisko wobec każdej osoby, która wchodzi na rynek pracy.
Nie dostałam ryby, ale porządną wędkę, dzięki czemu mogłam zacząć śmielej marzyć… i działać.
Wkrótce rozpoczęłam staż w Regionalnym Centrum Wolontariatu w Słupsku, równolegle ze zdalnym szkoleniem z MS Office w pracy biurowej i narzędzi do pracy zdalnej.
Było intensywnie, ale nie byłam zmęczona, ponieważ od razu odniosłam wrażenie gdzieś w sercu, że zaczynam aktywnie pracować zgodnie ze swoimi wartościami, co stanowiło siłę napędową z którą nie wygra nawet najmocniejsza kawa. Poczułam, że to wszystko jest bardzo „moje” i że chcę się realizować w ten sposób tak długo, jak to tylko będzie możliwe, ponieważ czerpię z tego ogrom satysfakcji. Wróciła moja dawniej utracona chęć do pisania i dzielenia się przemyśleniami, zdecydowałam się na kolejne studia (tym razem w trybie zaocznym) i odważyłam się na rozpoczęcie nowych projektów – zarówno na stopie zawodowej, jak i prywatnej. Zaczęłam rozkwitać, a te trzy miesiące minęły jak z bicza strzelił. Zdobyłam konkretne doświadczenie i zrozumiałam, że ograniczenia, które napotykam, nie przekreślają mojej wartości zawodowej, dzięki czemu mam pewność, że mogę działać zawodowo już bez lęku.
Pomimo ukończenia udziału w projekcie Inspiratorium Kariery, mój rozwój zawodowy trwa dalej. Widzę, jak wiele zmieniło się w moim dotychczasowym życiu, gdzie jednym z kół napędowych była możliwość uczestnictwa w tym konkretnym projekcie prowadzonym przez Fundację Aktywności Zawodowej w Gdańsku, finansowanym przez PFRON.
Za wszystkimi tymi działaniami, o których wspominałam stoi zespół – ludzie, którzy poprzez swoją codzienną, ciężką pracę aktywnie działają na rzecz budowania tożsamości zawodowej, inkluzywności i łamania stereotypów na temat osób z niepełnosprawnościami, tworząc przestrzeń pełną ciepła, wsparcia i rozwoju dla swoich beneficjentów, za co jestem im bardzo wdzięczna. Jeśli więc jesteś osobą z niepełnosprawnością i jeszcze się wahasz, to chciałabym Ci powiedzieć jedno – spróbuj. Być może tak jak w moim przypadku, okaże się to jedną z najpiękniejszych przygód Twojego życia. 🙂
Sandra Szymankowska – Uczestniczka pierwszej edycji Inspiratorium Kariery III